Homilia ks. Bpa Wiesława Szlachetki - odpust 8 grudnia 2024

Homilia ks. Bpa Wiesława Szlachetki - odpust 8 grudnia 2024

08-12-2024
autor: ks. Proboszcz

Homilia na Odpust ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP Gdańsk

-Bracia Kapłani, na czele z Księdzem Piotrem Proboszczem parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Gdańsku!

-Przedstawiciele Wspólnot i Grup Duszpasterskich!

-Umiłowana w Panu Wspólnoto Kościoła, Siostry i Bracia!

1. Dzisiejsza Ewangelia opowiada, że Maryja -słysząc zaproszenie do udziału w Boskim planie zbawienia- odpowiedziała: „Niech mi się stanie według słowa Twego”.

I przyjęła to słowo, które w Niej i przez Nią stało się Ciałem - Jezusem Chrystusem, jedynym Zbawicielem świata.  

Ale zanim przyjęła słowo Boga, to wpierw rozważała, co miałoby ono znaczyć.

A więc przyjęła to słowo świadomie i dobrowolnie, w trosce o nasze zbawienie.

A wcześniej przyjęła też pełnię łask, w tym także wolność od grzechu pierworodnego, zyskując tytuł Niepokalanej, by stać się Matką Bożego Syna.

I to zbawienie, Jej Boski Syn wykonał przez Ofiarę Krzyża i powierzył je Kościołowi, by Kościół z tego daru czerpał i przekazywał ten dar wszystkim, do których idzie i tym, którzy do niego przychodzą.

Ten dar zbawienia, staje się własnością tych, którzy -tak jak Maryja- przyjmują wolę Boga, Jego Słowo.

Ten dar zbawienia, staje własnością tych, którzy -tak jak Maryja- przyjmują Jezusa do swego życia.

(A trzeba zaznaczyć, że dar zbawienia obejmuje naszą wieczność.

Bo cóż to byłaby za wieczność w duchowej pustce, bez zbawienia, bez życia w obfitości, bez Boga.

Jakże koszmarna byłaby wieczność bez wiecznego szczęścia.

Właśnie ostatecznym owocem zbawienia będzie nasze wieczne szczęście, którego teraz nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, chociaż tego właśnie szczęścia pragniemy w głębi naszego serca.

By się o tym przekonać, wystarczy nieco uważniej w to pragnienie naszego serca się wsłuchać (tak jak np. zrobił to biblijny Mędrzec Kohelet. Zachęcam do lektury tej starotestamentalnej księgi).

A zatem, Siostry i Bracia, żeby przyjąć zbawienie, to trzeba -tak jak Maryja przyjąć wolę Boga, Jego słowo, Jezusa Chrystusa.

I przyjmujemy Jezusa, gdy słuchamy Jego słowa i wypełniamy je; gdy uczestniczymy w sakramentach św.

Ale też przyjmują Jezusa ci, którzy szukają prawdy. Bo kto szuka prawdy, ten szuka Jezusa, gdyż Jezus jest prawdą.

2. Ale człowiek, gdy zacznie ze swego daru wolności źle korzystać, to wtedy może wolę Boga odrzucić. Może odrzucić Jezusa, którego posyła dla naszego zbawienia.  

To jest największy dramat, jaki człowiek może sam sobie zgotować, gdy w imię pychy, ulegając złej woli, niechęci, duchowemu lenistwu – odrzuca zbawienie, które przynosi Jezus Chrystus.   

To co teraz chcę powiedzieć, nie dotyczy nas tu zebranych, którzy mamy otwarte serca na dar zbawienia.

I wobec tego daru nie ma w nas żadnych przejawów złej woli, a jedynie błogosławiona, pełna życzliwości, otwartość i chęć współpracy z Bożym planem zbawienia,

Bo tego uczy nas Maryja, a my chcemy Ją w tym naśladować. 

I chcemy nieść Jezusa, Jego światło, tym naszym siostrom i braciom, którzy błądzą, którzy chodzą w ciemności, by ciemność nie stała się ich wiecznością.

Chcemy modlić się za tych naszych barci i siostry, którzy odrzucają dar zbawienia, okazując nawet postawę arogancji i wrogości wobec Chrystusa i tych, którzy w Niego wierzą.  

Troska o tych naszych bliźnich, a zwłaszcza modlitwa za tych którzy skazują siebie na wieczne potępienie, należy do przykazania miłości, do której w szczególny sposób jesteśmy zaproszeni, aby tę miłość czynić.

a/ I wśród tych naszych bliźnich, którzy potrzebują naszej modlitwy, są ci, którzy nazywają siebie katolikami, a jednocześnie lekceważą Jezusa i Jego słowa. Ewangelia zdaje się ich nudzić. Więc szukają jakichś pseudoreligijnych atrakcji, jakichś sensacji.

Np. zaczynają upatrywać sensu swojej wiary w poglądach jakiegoś podejrzanego duchownego, czy jakiegoś publicysty, który uzurpuje sobie tytuł „katolicki”, a który jest interesujący tylko dlatego, że krytykuje papieża i nauczanie Kościoła, i wywołuje wrażenie, jakby wszystko wiedział lepiej.

A tymczasem bez jedności z papieżem, w oderwaniu od ducha Kościoła, można jedynie utwierdzać swoją pychę.

Ale pycha nie ma nic wspólnego z wiarą w Chrystusa. Pycha -jak mówi Pismo św.- jest jedynie początkiem wszelkiego odstępstwa.

b/ Wśród tych naszych bliźnich, którzy potrzebują naszej modlitwy, są także ci, którzy miesiącami nie przychodzą do kościoła.

Ale, gdy gdzieś pojawi się jakiś nieprzyzwoity, wulgarny artysta, mierna reżyserka, która lekceważy prawdę i pogardza ojczyzną, albo jakiś polityk, który każe usuwać krzyże, to zaraz biegną na spotkanie z nimi i słuchają ich tak, jak powinno się słuchać Boga.

A nawet, gdyby to był jakiś celebryta, już po piątym rozwodzie, lub przed kolejną zmianą płci, to całym sercem uznają go za autorytet moralny. Ale Jezusa i Jego słowa lekceważą.

c/ Wśród tych naszych bliźnich, którzy potrzebują naszej modlitwy, są także ci, którzy uznają siebie za tzw. sprawiedliwych i z tego powodu nie potrafią znieść tego, że ktoś inny jest lepszy od nich.

A zwłaszcza, gdy ktoś jest bardziej sprawiedliwy, to uważają, że trzeba go poniżyć, podważyć jego autorytet, dla swego lepszego samopoczucia.  

Dzisiaj u wielu stało się wręcz modą, aby tych, którzy poświęcają swoje życie bliźnim, Ojczyźnie, a nawet świętych, obrzucać błotem, bo na nic mądrzejszego ich nie stać.

Tak właśnie niedawno postąpili wobec św. Jana Pawła II w jego Ojczyźnie, wyznawcy neomarksizmu, w akcie zemsty za głoszoną Ewangelię życia i obalenie komunizmu.

d/ Wśród tych naszych bliźnich, którzy potrzebują naszej modlitwy, są także ci, którzy odrzucają Jezusa i jego naukę, bo bardziej ufają własnej opinii o Nim - niż prawdzie; swojemu rozumowi - niż mądrości Bożej.

Wielu dzisiaj powiela tę ich postawę, zwłaszcza ci, którzy mówią, że nie wierzą w Boga.

Ale gdy zapytamy ich, w jakiego boga nie wierzą, to okaże się, że nie wierzą w boga, którego sami, po swojemu, sobie wymyślili (nie wierzą we własną, fałszywą o Nim opinię).

Natomiast prawdziwy Bóg, jest z własnej ich winy poza zasięgiem ich rozumu.

Jeśli człowiek nie wierzy w Boga, który jest Stwórcą i Zbawcą świata, to uwierzy we wszystko, co sobie wymyśli. Nawet w największe głupstwo. I tym samym odrzuci Jezusa i Jego dar zbawienia.

e/ Wśród tych naszych bliźnich, którzy potrzebują naszej modlitwy, są także ci, którzy odrzucają Jezusa i mądrość Jego Ewangelii, bez racjonalnych powodów, kierując się wyłącznie złą wolą.

A ulegając duchowemu lenistwu, nie podejmują żadnego wysiłku, aby Jezusa poznać, a tym samym rozeznać i przyjąć dobro, które przynosi.

Ilu to dzisiaj, takie właśnie nastawienie usilnie preferuje. Nawet ci, którym powierzono ministerialne teki.

Bez rozumnych powodów wyrzucają Jezusa i Ewangelię ze szkół, dyskredytują Kościół, dyskryminują nauczycieli religii i tych uczniów, którzy w lekcjach religii uczestniczą.

I by utrudniać im udział w nich nakazują umieszczać lekcje religii poza siatką zajęć, zakazując też wliczania do średniej- oceny z lekcji religii. 

To jest jawny przejaw dyskryminacji i lekceważenia ludzi wierzących w Chrystusa (to powrót do niechlubnych czasów, które teraz przybierają nową /bardziej wyrafinowaną/ twarz).

Zdziwieniem napełnia to, że najważniejszym celem edukacyjnych planów w naszej Ojczyźnie nie jest podnoszenie poziomu nauczania i etosu, ale usunięcie ze szkół religii, a także wychowania patriotycznego.

(Świadczy o tym np. fakt, że tak niedawno z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku usunięto pamięć o Maksymilianie Kolbe; o błogosławionej rodzinie Ulmów, która poniosła męczeńską śmierć za ratowanie Żydów; o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, niezłomnym patriocie).

A powodem tych działań jest jakieś niezrozumiałe uprzedzenie do tego, co chrześcijańskie.

Brakuje dobrej woli, by poznać, że nauczanie religii wspiera wychowawczą rolę szkoły;

-że lekcje religii uczą budowania relacji osobowych, wrażliwości serca, postawy braterstwa, wzajemnego szacunku i dialogu;

-że kształtują postawy oparte na sprawiedliwości i solidarności społecznej, wskazują na wielką godność każdego człowieka, a także na konieczność niesienia pomocy potrzebującym i dbanie o dobro wspólne.

-że lekcje religii wychowują do troski o stworzony świat i jego piękno.

-że wspierają rodzinę i szkołę w różnych kryzysach psychicznych doświadczanych przez uczniów.

-że są dla nich pomocą w przeciwdziałaniu przemocy, agresji i profilaktyce uzależnień.

-że mają też bardzo ważne znaczenie dla poznania i tworzenia kultury.  

To bezmyślne dążenie, by wyrzucić ze szkół w naszej Ojczyźnie lekcje religii, by wychowanie do życia w rodzinie, zastąpić zawierającym deprawujące treści nowym przedmiotem, podstępnie nazywanym „edukacją zdrowotną”, a także lekceważenie wychowania patriotycznego, stało się swoistą obsesją.

A tymczasem szkoła i historyczna pamięć, patriotyzm, nie jest własnością żadnej władzy, a tym bardziej jakiejś ideologii, ale jest dobrem wspólnym, własnością Ojczyzny i Narodu.

f/ Wśród tych naszych bliźnich, którzy potrzebują naszej modlitwy, są także ci, którzy -co prawda- chodzą do kościoła, modlą się, przystępują do sakramentów, ale sercem są daleko od Jezusa. Tak jakby byli przeciwko Niemu.

Taki paradoks- wiary przeciwko Bogu, można zaobserwować u tych naszych sióstr i braci, którzy nazywają siebie katolikami, ale odrzucają naukę Chrystusa.  

Przystępują do Komunii św. i jednocześnie popierają zabijanie tych najsłabszych.  

Nie mają nic przeciwko temu, by związki dwóch panów czy pań nazywać małżeństwem i przyznawać im prawo do adopcji dzieci, tym samym pozbawiając te dzieci ich praw.

Mówią, że są katolikami, a popierają jawnych wrogów Kościoła i Chrystusowego Krzyża dlatego, aby zyskać od nich szeroką ofertę grzechu i zgodę na grzech.

Taki katolik, który staje po stronie nieprzyjaciół Chrystusa i Jego Ewangelii, jest gorszy od zdeklarowanego ateisty. Bo to wilk w owczej skórze.

g/ Wśród tych naszych bliźnich, którzy potrzebują naszej modlitwy, są także ci, którzy wyszydzają i poniżają autentycznych wyznawców Chrystusa.

Owych przeciwników Chrystusa i Jego wyznawców - cechuje specyficzny język.

Mają swoje media, którym bezgranicznie ufają, nie zważając na to, że są przez nie manipulowani.

Wśród nich są także ci sędziowie Sądu Najwyższego, którzy pół roku temu w swoim orzeczeniu dali przyzwolenie, że wizerunek Maryi, Matki Zbawiciela, można bezcześcić ideologicznymi symbolami (że nie ma w tym nic niewłaściwego).

Jaka ciemność musi panować w sercach tych naszych sióstr i braci, którzy takiej bezbożności się dopuszczają i taką bezbożność popierają. 

A trzeba też pamiętać, że także milczenie wobec takich zachowań jest ich popieraniem, w myśl zasady:                                              Qui tacet consestire videtur (kto milczy, wyraża zgodę).

Siostry i Bracia, jakże potrzebna jest modlitwa za tych naszych braci i siostry, którzy chodzą w ciemności, bo odrzucają Boga, lekceważą prawdę i tym samym skazują siebie na wieczną rozpacz, na piekło.

Trzeba za tych naszych bliźnich dołączyć do codziennych modlitw - tę modlitwę naszego Zbawiciela: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.

Troska o zbawienie wszystkich – to miłość bliźniego.

Na to rzekła Maryja: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według słowa twego!”

Maryjo, chcemy jak Ty, wypełnić wolę Boga, aby świat stawał się królestwem Twego Syna, królestwem prawdy i życia, królestwem świętości i łaski, królestwem sprawiedliwości, miłości i pokoju”.

Amen.

Powered by APSI © copyright 2013 by Parafia Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku
Logo

Parafia Rzymsko-Katolicka
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku